Był krytykowany. Większość go zwalniała, a teraz jest bohaterem
Rodney Chatman uczył się europejskiej koszykówki. Nie były to łatwe lekcje, ale widać, że wyciągał z nich wnioski i był bardzo pojętnym uczniem. Kto wie, czy jeszcze grałby teraz w Ostrowie, gdyby nie urazy innych zawodników. Były już momenty, że siedział na ławce, a nowi zawodnicy zajmowali jego miejsce.
Z miesiąca na miesiąc Amerykanin prezentował się coraz lepiej. Kiedy trener Andrzej Urban nie wystawił go w dwóch meczach rundy zasadniczej ze Śląskiem we Wrocławiu i Kingiem Szczecin w Ostrowie, kosztem wpisania do protokołu Davida Walkera, jego zespół przegrał. Pewnie, że teraz można tylko gdybać, czy Chatman zdołałbym wtedy odwrócić losy meczów.
Na pewno jednak zrobił to w niedzielny wieczór, kiedy to nie tylko pociągnął grę drużyny w ataku, ale także harował za trzech w obronie. Cieniem na występ Amerykanina rzutuje jednak sytuacja z 35 minuty meczu, kiedy to nie powstrzymał nerwów na wodzy i dostał w jednej akcji dwa przewinienia techniczne, za co wyleciał z boiska. – Zagrał dobrze, ale musi panować nad emocjami. W play-offach jedno posiadanie czasem ma znaczenie dla losów całej serii – podkreśla trener Andrzej Urban.
Kiedy Chatman schodził do szatni, kibice żegnali go okrzykami: MVP, MVP… Gdy po meczu wrócił, by podziękować fanom za doping i być z drużyną, historia się powtórzyła.
W komentarzach fani rozpływają się nad grą Amerykanina, który może okazać się czarnym koniem play-offów. Sytuacja z Chatmanem przypomina nieco historię z Kevinem Morrisem z 2002, kiedy to wrócił do Ostrowa na decydujące mecze i był jednym z bohaterów wywalczenia historycznego medalu dla Stalówki.
„Chatman MVP i w ataku i w obronie szok. Cały sezon po nim jazda. Każdy chciał,żeby go wymienić, a on robi nam ostatnio taką robotę. Po prostu szef. Proszę o taką grę, jak w drugiej połowie we Wrocku i wygrajcie co najmniej ten jeden mecz żeby seria wróciła do Ostrowa” – czytamy w komentarzach.
„MVP może być tylko jeden - Rodney !!! To on poderwał drużynę w II połowie a reszta to już historia” – pisze ktoś inny.
„Pan koszykarz Rodney Chatman” – czytamy w innym komentarzu.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj